To był rok 2012. Dokładnie końcówka roku, bo zima. Siedziałam sobie spokojnie w szpitalu psychiatrycznym, gdy zbliżały się święta Bożego Narodzenia i wtedy to się stało. Ni stąd ni zowąd dostałam licencję na mój nowy odrzutowiec!
Nigdy wcześniej nie latałam, więc było to wielkie zaskoczenie. Lekarz zaprosił mnie na kilkuminutową pogawędkę o tym czy zdaje sobie sprawę z tego jak to jest „latać odrzutowcem”. Powiedział parę słów na temat statystyk młodych tak jak ja pilotów ( z którymi się zresztą z marszu nie zgadzałam). Powiedział, że tacy piloci powinni brać leki (ściślej przepisane mi po raz pierwszy w życiu psychotropy, których z marszu nie chciałam brać). Powiedział, że tak już jest i musi być (w co z marszu nie chciałam uwierzyć). Jednym słowem powiedział,, że od teraz mam F kropka 20. Brakowało tylko słów: „No to leć!” i „Zobaczymy jak szybko znów Pani u nas wyląduje”…
WAŻNE – W międzynarodowej klasyfikacji chorób ICD 11 – skrót F.20 oznacza schizofrenię paranoidalną i o niej tu mowa.
Lądowałam awaryjnie jeszcze trzy razy. Za każdym razem ja i odrzutowiec były całkowicie zdruzgotane i za każdym razem dostawałam z powrotem ten sam samolot, tylko wyklepany nowymi lekami. Ale pilotem zostałam cztery lata później. Po tych czterech, długich jak pas startowy Hartsfield-Jackson Atlanta International Airport, latach w końcu zrozumiałam jak trzymać ster, jak analizować wszystkie kontrolki na kokpicie, jak współpracować z wieżą – słowem jak się nie dać tej maszynie z którą przyszło mi żyć.
Teraz, choć to dziwnie zabrzmi, ale pewnie jest wytłumaczeniem dla powstania tego bloga, moja „efka” jest moim cennym cacuszkiem, które buja w obłokach, wzbija się i opada, omija burze, sprytnie przechodzi przez turbulencje i mam nadzieję da ową nadzieję nie jednej pilotce i niejednemu pilotowi z F.20, czyli całemu 1% polskiego społeczeństwa. 1% który nie zmienia się od wieków, niezależny jest od katastrof i wydarzeń historycznych, społecznych, politycznych, a więc wyjątkowemu 1% fighterów.
Autostygmatyzacja brzmi wybornie, bo przypomina troszkę termin lotniczy. „Auto” niczym „autopilot” i na tej automatyczności podobieństwo się kończy. Z członem „stygmatyzacja” jest już całkiem gorzej. O co zatem chodzi? Automatycznie po otrzymaniu licencji F.20 zostałam pilotem, ale takim co nie wie jak z efką latać. Dodatkowo szeroko rozumiane społeczeństwo polskie, a nawet światowe (sorry za uogólnienie, jeśli ktoś z „normalsów” poczuł się urażony) odczytuje taką licencje jako jedną z największych ujm na godności, honorze i nie wiadomo co tam jeszcze. Nie? No to przypatrzmy się badaniom:
W odbiorze społecznym osoby w kryzysie psych. są niebezpieczne (70%), agresywne (61%), nieprzewidywalne (85%), powinny być izolowane od społeczeństwa (31%).
(Mroczek, 2014)
„W społeczeństwie polskim bardzo powszechne jest postrzeganie osoby z zaburzeniami psychicznymi tylko w kontekście jej choroby, a indywidualne cechy niemal całkowicie znikają z pola widzenia. Na pierwszy plan wysuwa się choroba psychiczna, która definiuje osobę, najczęściej w pejoratywnym sensie, budzącym lęk i niepewność, co wzmacnia negatywny stereotyp. Odczucie lęku w trakcie kontaktu z osobą chorą psychicznie jest czymś „naturalnym” dla osób nieposiadających wiedzy ani doświadczenia w zakresie psychiatrii.”
(Babicki i in., 2018)
To cytaty jedne z tryliarda, które mówią o zjawisku stygmatyzacji w Polsce (o czym zapewne jeszcze nie jeden wpis). Wracając jednak do autostygmatyzacji, rozumianej tutaj jako złe myślenie na własny temat w kontekście posiadania choroby psychicznej, to tak – myślałam o sobie jak o kimś kto nie jest już człowiekiem, a jest chorobą albo po prostu nikim. Nikim ważnym, nikim potrzebnym, nikim przydatnym, nikim wartościowym, nikim mądrym, nikim którego zdanie się liczy, nikim ładnym, nikim, nikim, nikim. Takie myślenie nie zawiodło mnie zbyt daleko. Dystans był krótki, bo od ostrej krawędzi do nadgarstka. Po prostu chciałam zniknąć.
Co zmieniło moje myślenie? Oj tutaj jest tak wiele zdarzeń, ludzi i sytuacji niczym ziarenek piasku na pustyni. Pamiętam jednak pierwszy głos (i nie mam tu na myśli omamów), który do mnie przemówił. Nic dziwnego, że była to książka. Elyn Saks napisała w niej:
„Prawdziwi przyjaciele pomagają nam wytyczać drogę przez życie i kiedy pierwsze niejasne oznaki schizofrenii zaczynały zaburzać moją zdolność jasnego myślenia, Kenny był dla mnie niczym przewodnik po lesie. Idąc ścieżką zarośniętą jeżynami i pełną kamieni, która nagle zaczyna się wić, łatwo zabłądzić, zmęczyć się lub zniechęcić. Może nas nawet kusić, by zupełnie się poddać. Gdy jednak pojawi się jakiś dobry i cierpliwy człowiek i weźmie nas za rękę, mówiąc: „Widzę, że ci ciężko, chodź za mną, pomogę ci odnaleźć drogę”, wtedy kroczenie ścieżką staje się łatwiejsze i mniej przerażające.”
Elyn Saks „Schizofrenia, moja droga przez szaleństwo”
I tak wsłuchałam się w przyjaciół, bliskich. Było wśród nich wiele nowych osób, ponieważ dawni znajomi odeszli, gdy zostałam pilotem. Choroba była papierkiem lakmusowym naszych znajomości. Całe szczęście poznałam innych początkujących i tych bardziej dojrzałych stażem pilotów i… to było coś. Powoli zaczęłam budować swoją nową tożsamość, której efka stała się jedynie częścią. Zrozumiałam, że znaczę więcej niż w tamtej chwili byłam w stanie sama o sobie pomyśleć. Długa to była droga, droga przez szaleństwo…
Pilotujesz swój samolot? A może nigdy nie słyszałeś o F.20? Chętnie odpowiem na Wasze pytania. Zostaw komentarz 😊
Zdjęcie za uprzejmością wspaniałego człowieka, właściciela strony hesja.pl na którą kieruję fanów lotnictwa ❤
_____________________________________________________________________________________
english version:
#1 How did I become an F.20 pilot? From self-stigmatization to a new identity!
It was 2012. To be precise winter – the end of the year. I was sitting quietly in
a psychiatric hospital, Christmas was approaching, and then it happened. All of a sudden I got a license for my new jet!
I have never piloted before, so it was a great surprise. The doctor invited me for a few minutes chat about whether I realize what it is like to ‘fly a jet’. He said a few words about the statistics of pilots as young as me (which I refusedto agree on the spot). He said that such pilots should take medication (more specifically psychotropic, prescribed to me for the first time in my life, which I completely did not want to take). He said that this is how it is and has to be (which I did not want to believe on the spot). In one word he said, that from now on I have F dot 20. The only missing words was: ‘So fly!’and ‘We’ll see how soon you will land here again…’
IMPORTANT – In the international classification of diseases ICD 11 – F.20 means paranoid schizophrenia and that’s the one we are describing here.
I made an emergency landing three more times. Each time me and the jet were completely devastated and every time I got the same plane back, only hammered out with new drugs. But I became a pilot four years later. After these four years, long as the Hartsfield-Jackson Atlanta International Airport runway, I finally understood how to hold the rudder, how to analyse all the controls on the cockpit, how to cooperate with a flight control tower – in a word, how not to get carried away bythe machine which I had to live with.
Now, although it may sound strange and at the same time is the reason for creation of this blog, my ‘F’ is my precious little thing, which keeps me up in the clouds, soars and falls, avoids storms and smartly passes through turbulence. My hope is to give this confidence to more than one F.20 pilot, which make 1% of whole Polish society. This 1% has not changed for centuries, is independent of disasters and historical, social or political events, and therefore is an exceptional 1% of fighters.
Self-stigmatization sounds excellent because it is a bit like an aviation term. ‘Auto’ like ‘autopilot’but the similarity ends here. With the ‘stigmatization’part things get worse. So what is going on? Automatically after receiving the F.20 license I became a pilot, but one who doesn’t know how to fly this ‘F’. In general, broadly understood Polish and even world society (sorry for the generalization if someone‘normal’ feels offended) regard such a license as one of the greatest discredit of dignity, honour and no idea what else. No? Well, let’s look at the research:
In the social perception people dealing with mental crisis are dangerous (70%), aggressive (61%), unpredictable (85%), they should be isolated from society (31%) (source: Mroczek, 2014).
‘In Polish society, it is very common to see a person with mental disorders only in the context of his illness,while individual characteristics almost completely disappear from eyeshot. To the fore comes mental illness, which defines a person, most often in a pejorative sense, arousing fear and uncertainty and strengthening the negative stereotype. Feeling anxiety when contacting a mentally ill person is something ‘natural’ for people without knowledge or experience in the field of psychiatry.’ (source: Babicki et al., 2018)
These are quotes from one of the trillions, that talk about the phenomenon
of stigmatization in Poland (which I will probably write more about). In return to self-stigmatization, being understood as bad thinking about oneself in the context of having a mental illness, I thought of myself as someone who is no longer a human, but is a disease only or simply nobody. Nobody important, nobody needed, nobody useful, nobody valuable, nobody wise, nobody whose opinion matters, nobody pretty, nobody, nobody, nobody. Such thinking did not lead me far. The distance was short, from the sharp edge to the wrist. I just wanted to disappear.
What was the thing that changed my thinking? Oh, here I can list so many events, people and situations like grains of sand in the desert. However, I remember the first voice (and I do not mean hallucinations) that spoke to me. No wonder it was a book. Elyn Saks wrote in it:
‘True friends help us to pave the way through life, and when the first obscure signs of schizophrenia began to affect my ability to think clearly, Kenny was like a forest guide for me. Following the path overgrown with blackberries and full of stones, which suddenly begins to wind, it’s easy to get lost, get tired
or discouraged. It may even tempt us to give up completely. However, when
a good and patient person appears and takes us by the hand, saying, ‘I see that it’s hard for you, follow me, I will help you find the way’, then walking the path becomes easier and less scary.’
Elyn Saks ‘Schizophrenia, my way through madness’
And so I listened to my friends and relatives. There were many new people among them, because old friends left when I became a pilot. The disease was a litmus paper of our acquaintances. Fortunately, I met other beginners and those more mature pilots and … it was something. Slowly, I began to build my new identity, in which the ‘F’ has become only a part. I realized that I meant more than I was able to think about myself at that time. Long was the way, the path through madness…
Are you piloting your plane? Or maybe you’ve never heard of F.20? I will gladly answer your questions. Leave a comment :).